Rozdział 1.5

Nasi rodzimi poligloci to nie tylko osoby, które możemy spotkać podczas  przeczesywania działu historii na Wikipedii. W kilkunastu językach możemy nawet dzisiaj porozmawiać z kilkoma Polakami. Jednym z nich jest Ireneusz Kania (ur. 1940 w Wieluniu). Pan Irek włada m.in.: portugalskim, sanskrytem, hebrajskim, łaciną, hiszpańskim oraz ciekawie brzmiącym językiem pali (ciekawe jak pan Kania odbiera napis „zakaz palenia”). Przełożył nawet „Tybetańską Księgę Umarłych”, która wbrew pozorom jest dość żywą lekturą. Co ciekawe w swojej pracy jako tłumacz, pan Kania nie używa komputera. Pisze na maszynie oraz często odręcznie.

Wśród poliglotów o polskich korzeniach znajdują się również tacy, którzy mają swój profil na Facebooku. Jednym z nich jest Michał Perliński, który może sobie ponarzekać w ponad 30 językach. Chociaż nie wiem, czy pan Michał kultywuje nasze tradycyjne podejście do narzekania jako niekrzykliwej formy radości, gdyż był dzieckiem, kiedy on i jego rodzina wyemigrowali do Niemiec.

Do listy naszych rodzimych osób wielojęzycznych mógłbym jeszcze dopisać nazwiska kilku moich znajomych, którzy również posługują się kilkoma językami. Jest to dla nich dość naturalne i nie robią z tego wielkiego “Wow” (chyba przez to rzadko patrzę na nich jako na poliglotów). Bo posługiwanie się kilkoma, czy też kilkunastoma językami dla wielu osób jest czymś naturalnym. Przyczyniają się do tego ich ścieżki życiowe lub po prostu zamiłowanie do poznawania nowych języków. I dla nich nie jest to jakiś nadludzki wyczyn. Ponieważ władanie językiem obcym nie jest czymś niezwykłym! Staje się to oczywiste, kiedy uświadomimy sobie, że skoro znamy jeden język, ten rodzimy, to czemu nie mielibyśmy móc poznać innego? W końcu już raz udowodniliśmy sobie i światu, że potrafimy.

Przytoczone powyżej przykłady to dobitny dowód tego, że Polacy nie są obciążeni jakimś genem antyjęzykowym. Mamy takie same możliwości przyswajania języków obcych jak inne nacje. Dlaczego zatem Polacy nie mówią po angielsku – względnie prostym i bezwzględnie uniwersalnym języku? Zanim przystąpimy do odsłaniania tej tajemnicy zastanowimy się nad jeszcze jednym czynnikiem, który powinien się przyczynić do eskalacji znajomości języków na terenie RP →PRL, a potem znów RP – jest nim nasze narodowe zamiłowanie do emigracji.

W następnym wpisie będziecie mogli zapoznać się z barwnym życiem pewnego emigranta, który dzięki znajomości języków obcych mógł współpracować z dwoma prezydentami USA oraz osobiście poznać Napoleona. I z wszystkimi rozmawiał w ich językach…